Uczestnicy: Rudy, Misiu, Tajemnik, Salwa. Krzesełkiem dostajemy sie na Malino Brdo (1209m). U góry mróz i słońce. Na podejściu pod Szypruńskie siodło mała zamieć. Potem już spokojnie, przez las na Małą Smrekowicę (1485m) i zjazd do ośrodka wojskowego. Salwa ma na nogach buty turystyczne i zjazd jest dla niego problemem. W ośrodku przyjmują nas dość niechętnie, ale nocleg dają. Wyszynku jednak nie ma i na kolację idziemy 1,5km do górskiego hotelu na Moczydle. (zupa czesnakowa, prażeny syr, piwo). Salwa stwierdza, że jest to jego ostatnia wieczerza z nami i kończy bieg. Tak więc nazajutrz w trójkę ruszamy dalej, Salwa zjeżdża drogą w dolinę Revucy i w Rużemberku będzie na nas czekać. Po pokonaniu wierzchołka Skalnej Alpy(1463m) dalej idziemy połogim grzbietem. Rakytov(1567m) pokonujemy trawersem po poziomicy 1300m. Po dojściu pod spiętrzenie Czarnego Kamienia, zbaczamy na jego południowo-wschodnie stoki. Na polanach szukamy szałasów, które mamy zaznaczone na mapie. Nic nie ma, dopiero znacznie niżej, na grzbiecie widzimy jakąś szopę. Jest to wędzarnia doskonale okopcona i śmierdząca. Próba rozpalenia ogniska powoduje więcej dymu niż ognia i w końcu kładziemy się na kamiennej podłodze przeklinając pomysł (autor - Tajemnik) obycia sie tym razem bez gorzały. NIGDY WIĘCEJ. Rankiem pokonujemy parokilometrowy zjazd w kopnym miękkim śniegu do Stredniej Revucy. Szukając piwa schodzimy do Niżnej pod wyciąg i tam czekamy na autobus. W Malinym spotykamy się z Salwą. .........
1.dzień:9,4km,250m 2-gi:10,5km,200m 3-ci: 3km

POWRóT